środa, 8 lipca 2015


30



Następnego dnia stali na lotnisku, czekając na samolot lecący do Aten i podejrzliwie przypatrując się Arashiemu, który bez więzów wyglądał sto razy niebezpieczniej i z pewnością był sto razy niebezpieczniejszy.
 Rozmawiała z nim tylko Julia, i nikt, prócz Silvy, nie wiedział, czy umawiając się na randkę, czy planują kradzież bomby atomowej, chociaż podejrzewano raczej to drugie.
 -Jak tam samopoczucie, Natalia? – z uśmiechem zapytał Adrian, przysiadając się do dziewczyny.
 -W porządku. – odpowiedziała mu uśmiechem. – Ale lepiej uważaj. Jak Nikolaj zauważy, że ze mną rozmawiasz, zabije cię.
 -Uwierz, warto zaryzykować.
 -Miło, że tak mówisz.
 -E… w sumie chciałem zrobić sekretny wywiad, ale masz bardzo skrytego brata, więc muszę się chyba zapytać ciebie, i to prosto z mostu.
 -Proszę, mów.
 -Może to c się wyda trochę głupie, ale…ty się z kimś umawiasz?
 Przez chwile między nimi zapadło milczenie.
 -No… w sumie…. Chwilowo nie. – powoli odparła dziewczyna. – Po co się pytasz?
 -A, tak… z ciekawości.
 -Jasne. – trochę za szybko skinęła głową.
 Silva usiłowała nie przysłuchiwać się tej rozmowie, ale nie potrafiła się powstrzymać. Kiedy Dante trącił ja w ramię, podskoczyła, wystraszona, odruchowo sięgając po sztylet.
 -Nie podsłuchuj. – upomniał ją kuzyn.
 -Ja nie podsłuchuje. Ja po prostu… weź, przestań się czepiać. – popatrzyła na niego z naganą.
 Dante parsknął śmiechem.
 -Ej, nie bądź taki. – Silva pokręciła głową. – Mam pomysł. Ja będę zgadywać, a ty będziesz mówił tak lub nie.
 -Nie.
 -Jeszcze nie zaczęłam!
 -Nie chcę się bawić w zgadywanki, Silvo. – Dante posłał jej spojrzenie pełne pobłażania. – Nie, dziękuje.
 Całkowicie go zignorowała.
 -To… jaki ma kolor włosów?
 -Czy jeśli odpowiem „tak”, to ci wszystko wyjaśni?
 -Zamknij się. Są czarne?
 -Nie.
 -Blond.
 -Nie.
 -Brązowe?
 -Tak.
 -A oczy ma niebieskie?
 -Nie.
 -Zielone?
 -Pudło.
 -Szare?
 -Jesteś słaba w tą grę.
 -Brązowe?
 -No nareszcie.
 -Czy ma więcej niż dwadzieścia pięć lat?
 -Tak.
 -Czy… czekaj, czy ona ma trzydzieści lat, czwórkę dzieci i jest twoją siostrą? – w głowie Silvy zrodziło się straszliwe podejrzenie.
 -Skąd wiedziałaś? – beztrosko zapytał Dante.
 -Mieliśmy opisywać twoją dziewczynę!
 -Jaką dziewczynę? Ja nie mam dziewczyny.
 Dante odszedł lekkim krokiem, zostawiając za plecami zgrzytającą zębami kuzynkę.


*


W samolocie Madeleine usiadła koło Nikolaja, planując kolejną próbę kradzieży.
 -Dobrze, a więc rozegramy to tak. – tłumaczyła, podekscytowana. – Julia siedzi sama. Usiądziesz koło niej i ją zagadasz, a w tym czasie ja, stosując wiele cichociemnych sztuczek komandoskich, zdobędę poszukiwany przez nas przedmiot, zwany Arką Przymierza… chociaż ignoranci nazywają to notesem. Wygram, będę żyła długo i szczęśliwie po kres moich dni, uniknąwszy zemsty Julii alias harpii i… tyle.
 -Pominęłaś jeden szczegół. – zauważył Nikolaj.
 -Chodzi ci o to, że boisz się, że może cię zamienić wzrokiem w kamień? Nie martw się, ona nie jest aż taka brzydka.
 -Wiem, że nie jest i nie oto mi chodziło.
 -A więc? – Maddy posłała najlepszemu przyjacielowi poirytowane spojrzenie.
 -O to, że Julia nie siedzi sama, tylko ze szkolonym od dziecka zabójcą. I nie wiem, jak ty, ale ja tam nie podchodzę.
 Madeleine spojrzała w stronę Julii i z zawodem stwierdziła, że Nikolaj się nie mylił. Arashi usiadł sztywno koło dziewczyny, lustrując wnętrze samolotu niby obojętnym, lecz mimo to badawczym spojrzeniem.
 -Ona ma własnego zabójcę! – głos Maddy był pełen dziecięcej urazy i płaczliwości. – Nikolaj, dlaczego ja nie mam własnego zabójcy?
 -Masz mnie. – zauważył spokojnie, próbując ukryć lekką irytacje. To była w końcu Madeleine, nieznośna, ale kochana.
 -Jesteś trenowanym przez lata zabójcą? – spojrzała na niego powątpiewająco.
 -No… e… powiedzmy.
 -Serio?
 -Nie.
 -A kupisz mi takiego?
 -Nie wolałbyś jakiejś tańszej i mniej niebezpiecznej zabawki?
 -Mniej niebezpiecznej? – wtrącił się siedzący za nimi Metody. – Zapomniałeś już, że chciała karabin z wyrzutnią rakiet od Mikołaja?
 -Wyrzutnie rakiet w karabinie, uściślając. – upomniała go siostra.
 -To jakaś różnica? – w tej chwili obrócił się też do nich Cyryl.
 -Jak możesz nie widzieć różnicy między dwiema tak diametralnie różniącymi się rzeczami!
 -Może po prostu tej różnicy nie ma? Widzisz, sądzę, że…
 -Cyrylu Geofrey’u Vale, udowodnij mi, że nie jesteś samobójcą i przestań kłócić się z Madeleine. – upomniał chłopaka Dante przechodząc między fotelami.
 -No wiesz wujku? Po czyjej ty jesteś stronie? – z urazą zapytał Cyryl.
 -Po stronię prawdy, sprawiedliwości i honoru.
 -A ciocia Silva? – zaciekawił się Metody.
 -Głupie pytanie. – Silva uniosła głowę znad książki, poprawiając opadające na oczy włosy. – Mimo mojej niewinnej powierzchowności, już lata temu przeszłam przez cienką czerwoną linię na ciemną stronę mocy.
 -Niewinnej powierzchowności? – z rozbawieniem powtórzył Dante.
 -Zamknij się, Vale, bo powybijam ci wszystkie zęby. – zagroziła. – I powiem całej twojej rodzinie, oraz domniemanej osobie z niewiadomym stanem uzębienia, jak masz na drugie imię.
 -Tęskniłem za taką Silvą.
 -Czyżbym przez ostatni czas zachowywała się mniej skandalicznie niż zazwyczaj? Przecież to straszne! – przeraziła się.
 -Nie, nie mniej skandalicznie. Po prostu przez ostatni czas udawało mi się to ignorować.
 -Czy ty właśnie powiedziałeś, że mnie IGNOROWAŁEŚ!? Mnie? Tak można?
 -Potrzeba lat treningu i wielkiej cierpliwości, oraz umiejętności udawania, że się ciebie słucha.
 -Zachowujesz się wobec mnie bardzo nieelegancko, kuzynie. Chyba jeszcze nigdy nie byłam z ciebie taka dumna. Nachylisz się, żebym protekcjonalne poklepała cię po głowie?
 -Nie.
 -Ignorant.


*


Stali przed zburzonym Partenonem, przyglądając się smukłym kolumnom, podtrzymującym tympanon. Wokół krążyły znudzone wycieczki wiedzione przez przepoconych przewodników, po kolei wskazujących wszystkie budowle. W panującym tu gwarze trudno było usłyszeć własne myśli. 
-A więc jesteśmy tu, ponieważ… - Oliver urwał znacząco.
-Ponieważ byliśmy już przed świątynią Artemidy, w teatrze Dionizosa i świątyni Nike, a dalej nie mamy żadnego pomysłu. – uprzejmie wytłumaczyła mu Silva. W otoczeniu starożytnych murów czuła się świetnie i wyglądała, jakby miała ochotę przytaszczyć tu sobie tron i ustawić na podwyższeniu, żeby wszyscy mogli podziwiać jej królewskie rysy ( Dante twierdził, że z twarz przypomina mu bardziej albatrosa, niż Władce, ale zawsze puszczała te nierozsądne oświadczenia mimo uszu).
 -To nasza ostatnia opcja. – dodała Julia, rozglądając się za skrawkiem cienia. – A gdzie zniknęła Madeleine?
 -Zaginęła gdzieś między Propylejami, a teatrem. – uprzejmie odparła Natalia. – Dopiero teraz zauważyłaś?
 -Cóż, było jakoś przyjemnie cicho. Myślicie, że się tutaj zgubi i już nigdy nie wróci? – z nadzieją zapytała dziewczyna.
 -Wróci. – z całą pewnością stwierdził Dante. – Poszła z Nikolajem, on jest dosyć rozsądny, żeby nas znaleźć.
 -Nikolaj poszedł? – zdumiała się Natalia.
 -Zginął gdzieś między Propylejami, a teatrem. – tym razem to Julia posłała dziewczynie słodki uśmiech. – Czyżbyś zauważyła to dopiero teraz?
 -Mam dziwne deja vu. – mruknął Adrian pod nosem. – Ciekawe, dlaczego.
 -Dosyć rozmowy, trzeba znaleźć Wskazówkę. – ostro rozkazała Silva.
 -Ale… - zaczął Oliver.
 -Bez dyskusji! Mam zły humor, mimo że znajduje się w tak wspaniałym miejscu.
 -Dlaczego? – zdziwiła się Julia.
 -Nie zrozumiesz. To sprawka ignorancji twojego wujka oraz osaczającego nas szaleńca i niepewności, czy zostanę druhną.
 -Druhną? – zdumiał się Cyryl.
 -Silva bredzi. – Dante przeszkodził kuzynce w wypowiedzeniu kolejnego zdania. – To pewnie przez to słońce. Chodźcie do cienia, czas na lunch.

4 komentarze:

  1. Zbiorowe komentarze do kilku ostatnich rozdziałów, bo czytam na bieżąco, ale nie daję rady już tak komentować. ^^"

    Strasznie się cieszę, że Julia znalazła haczyk na Arashiego.

    Z całym szacunkiem dla Silvy, którą bardzo lubię, ale zauroczenie nią Montehue naprawdę mnie dziwi. Nie, że odmawiam jej bycia ładną, ale... to SILVA!

    Bardzo spodobała mi się rozmowa Silvy z Dantem i sprytne wydedukowanie, że Dante jednak kogoś ma. Całość wypadła dużo lepiej, niż mogłabym się spodziewać. Szkoda tylko, że ten pomysł oszukiwania Scarlett i Montehue nie wypalił, choć z drugiej strony... Silva i Dante udający parę... to mogłoby być dla obu trochę za dużo. xD

    "- Nie podam ci imienia, wzrostu, wagi, koloru włosów i oczu. Nie powiem, czy ma pełne uzębienie, czy nie należy do gangu motocyklistów i czy mówi ze szkockim akcentem. Nie podam ci wyników jej testu na IQ, stylu ubierania się, narodowości. Nie powiem, czy potrafi odśpiewać z pamięci hymn Szwajcarii. NIE" - przy tym fragmencie byłam po prostu oczarowana. Wprawdzie Dante brzmi podejrzanie przytomnie, jak na człowieka dopiero co wyrwanego ze snu, ale i tak to było piękne.

    Czy Dante zna tak w ogóle wyniki testu na IQ Zhalii? Bardziej szczegółowe niż "jest naprawdę inteligentna"? xD

    Podziwiam Dantego za umiejętność zaśpiewania hymnu Szwajcarii. Z tego, co czytałam, sami Szwajcarzy go nie znoszą (jest drętwy), chcą go nawet zmienić, znają może pierwsze dwie linijki, a później już śpiewają tylko "lalalala". Więc nie dziwię się Silvie, że aż poprosiła o demonstrację! (Chyba też bym poprosiła.)

    "Rozmowa" Julii z Arashim naprawdę bardzo mi się podobała. Nie tylko "harpia" na końcu. ^^

    CHOMICZE MIĘSO.
    Biedna Scarlett. Silva jest w stosunku do niej bezlitosna.

    Fragment z latarnią był fajny.

    Jeżeli "nakama" ma takie znaczenie, jakie sugeruje kontekst i jakie podaje wujek Google, to naprawdę nie rozumiem Julii McEver. Właściwie ledwie co walczyła z Arashim, a teraz w pewnym sensie nazywa go swoim przyjacielem. Mimo że go nie zna. Nie potrafię tego zrozumieć, ale nie kwestionuję.

    Dante wspaniale wykiwał Silvę, myśląc o Melisie.

    Rozmowa Madeleine i Nikolaja o płatnych zabójcach była rozbrajająca.

    "- Nie zrozumiesz. To sprawka ignorancji twojego wujka oraz osaczającego nas szaleńca i niepewności, czy zostanę druhną" - kocham Silvę. Wprawdzie, gdyby była moją ciocią, byłabym blisko zawału za każdym razem, gdy by do mnie podeszła czy nawet się odezwała, ale i tak. Silva jest niezastąpiona.

    Biedny Dante.
    Nie jestem pewna, czy życzyć mu, żeby się nie dał Silvie, czy żeby jednak jeszcze raz się zdradził i żeby już całkiem ruszyło planowanie ślubu i inne tego typu docinki.

    W skrócie: rozdziały fantastyczne jak zawsze. Ankieta "Którą parę najbardziej lubisz?" to prawdziwy zamach na moje życie. (Wiecie, jak ciężko było mi wybrać JEDNĄ parę, kiedy wszystkie są świetne? Wiecie, ile czasu zajmuje wyelimowanie choć jednej opcji z zestawienia? Jak boli ostateczna decyzja między SilvaxDante, a MadeleinexNikolaj, która byłaby jeszcze trudniejsza, gdyby nie to, że na wakacjach nie ma Valeriana? :<) Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, i życzę Wam dużo Weny.

    Lynne

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ WSZYSCY kochają Silve! ;)
    No dobrze, to w sumie ani ja, ani Jill, ani, jak podejrzewam, Montehue, nie mamy pojęcia, co się mu w niej podoba. Tak po prostu wyszło. Całkiem możliwe, że chodziło o zirytowanie Scarlett - mam beznadziejną pamięć, więc nie posiadam pewności. Możliwe też, że najpierw tylko żartowałyśmy na ten temat ("I wyobraź sobie, wtedy tam wchodzą, a Montehue po prostu upuszcza bagaż Scarlett na widok kogo?... Silvy!), a potem pomysł chwycił. Naprawdę, sama nie wiem.
    Okropnie żałuje, że nie dało się dłużej pociągnąć tego "romansowego" wątku u Silvy i Dantego. Ale z drugiej strony, gdyby nasza droga Strażniczka równocześnie udawała dziewczynę kuzyna i domagała się głośno bycia druhną na jego ślubie... Scarlett i Montehue mogliby się zdziwić. Z kolei cała reszta ekipy zdziwiłaby się, że Silva zaprzestała wkopywania Dantego do otwartych studzienek kanalizacyjnych i zaczęła do niego mówić "kochanie" i "skarbie".
    Nie, to by było straszne :)
    I Dante i Silva mają czasami naprawdę dobre teksty. W tym tomie ten który podałaś, jest jednym z moich ulubionych. Przebija go tylko jeden późniejszy Maddy... ale o tym będzie w którymś z najbliższych rozdziałów. Nie wydaję mi się, żeby Dante znał wyniki IQ Zhalii, chociaż możliwe, że Sophie postanowiła kiedyś urządzić zawody. Ciekawiłoby mnie, kto wygrał. A co do trudności hymnu Szwajcarii, to... nie miałam pojęcia o tym, że sami Szwajcarzy ledwo co go znają! Ale zapamiętam to sobie - i może po wakacjach zarobię jakiś dodatkowy punkt na geografii? No i owszem, ja również poprosiłabym Dantego, żeby zaczął śpiewać. To by była naprawdę piękna scena ;)
    I tu od razu przeskoczę do "nakama", bo to dla mnie dość ważne. Nie znam się na Japonii - to raczej konik Julii. Ta ich super przyjaźń po tym, jak dopiero co się pobili, rzeczywiście jest dosyć dziwna. "Opowiadaniowa" Jill trochę przesadziła - częściowo dlatego, że być może dostrzegła w zabójcy bratnią duszę (jest z McEver'ów, to wszystko wyjaśnia), ale też ponieważ trzeba było jakoś nakłonić Arashiego, żeby przestał się szarpać. Mogli go albo zabić, albo zabrać ze sobą i ostatecznie wyszło tak.
    Dante jest całkowicie nieprzewidywalny, jeśli idzie o Silvę, a rozmowy Maddy i Nikolaja zawsze sprawiają, że się uśmiecham. To pewnie przez Madeleine - ma takie szalone pomysły i tyle widzi w świecie absurdu, że nie potrafię jej nie kochać. I cieszę się, że Tobie też podobają się ich dialogi.
    Jak wyżej: Dante i Silva mają często naprawdę dobre teksty. A wątek druhny będzie się ciągnął jeszcze dłuuuugo. I odbędzie się pewien ślub...ale nie w tym tomie i nie Dantego i Zhalii. Z tym trzeba będzie jeszcze poczekać.
    Ha! Akurat co do tej sprawy - ja umywam ręce. Zamachu na Twoje życie dokonała Julia. Stałam wprawdzie obok niej, ale to się nie liczy ;) Sama wahałabym się między tymi samymi postaciami (chociaż, Cyryla i Metodego też uwielbiam...). Ale ciesz się i tak - jako całkowicie obiektywny słuchacz sugerowałam, żeby dodać też "ScarletXDante". Julia odmówiła, więc chyba wszyscy czytelnicy powinni być jej wdzięczni :D
    Wielkie dzięki za komentarz - wreszcie mam co robić w wakacje!

    MV (znowu niezalogowana i boleśnie świadoma, że obniża przy tym profesjonalizm swój i całego bloga, ale cóż, kiedy ma się brata, który zaraz może wpaść do pokoju i wrzasnąć triumfalnie "No, wiedziałem, że masz bloga! Pokazuj zaraz, co za głupoty tam piszesz! Dante Vale!? To z tej bajki, co ją oglądaliśmy, jak miałaś dziesięć lat!? HA HA HA HA HA!!!" - przesadzam tylko odrobinę - to jest się takim nerwowym jak ja.;) Obiecuje - następnym razem już się zaloguje!).


    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, może Montehue zaczyna brakować dreszczyku emocji, mocnych wrażeń? Ze Scarlett, z całym szacunkiem, jest raczej zwyczajnie nudno, z kolei z Silvą nie da się nie nudzić. "Stała czujność", jak to mówił Moody. Trzeba ciągle uważać na otwarte studzienki kanalizacyjne. Może to dlatego...?

    Silva zwracająca się do Dantego per "kochanie" i "skarbie" to chyba rzeczywiście dużo za dużo. Straszne.
    Właściwie to nawet Zhalia i Dante wymieniający, na poważnie i publicznie, takie słodkie słówka, są odrobinę dziwni i przerażający, a co dopiero gdyby tak zamienić Zhalię z Silvą...

    Hm, to byłoby bardzo w typie Sophie. Z drugiej strony, gdyby ktoś ośmielił się mieć wyższe IQ niż ona, to zapewne strzeliłaby focha i nie byłoby już tak wesoło. (Zwłaszcza, gdyby wyprzedził ją Lok.)

    http://szwajcarskie-blabliblu.blog.pl/2014/01/08/hymn-narodowy-szwajcarii-version-2-0/
    Tutaj jest trochę więcej o szwajcarskim hymnie.
    Ogólnie bardzo polecam tego bloga - jest strasznie sympatycznie napisany.

    Śpiewający Dante, nawet niekoniecznie hymny, to musi być piękny widok!

    Dziękuję za wyjaśnienie. Teraz zaczynam bardziej rozumieć decyzję Julii.

    "I odbędzie się pewien ślub...ale nie w tym tomie i nie Dantego i Zhalii. Z tym trzeba będzie jeszcze poczekać" - zaczynam się już bać. Chyba, że to nie będzie taki zwykły ślub, ale inny ślub. I dziękuję za pocieszenie. W pewnym sensie, choć lubię Dantego i Zhalię jako parę, cieszę się, że nie planujecie ich tak szybko wyswatać. Małżeństwo to poważna sprawa - przed nim wypadałoby trochę pobyć razem jako para.

    (Pisze to Lynne, która przeciętną parę w The Sims jest w stanie zaślubić w ciągu jednego dnia. Od rana do popołudnia zapoznawanie się, później szybkie zaręczyny i kameralny ślub wczesnym wieczorem. XD)

    Drobiazg.
    Teraz w niedzielę wyjeżdżam na wakacje, ale postaram się komentować rozdziały z komórki. Szczególnie, jeśli potrzebujesz dodatkowego zajęcia w wakacje, jakim byłoby odpowiadanie na moje komentarze. ^^

    Nic się nie stało, że jesteś znowu niezalogowana. Naprawdę mi to nie przeszkadza. Nie musisz się martwić.

    Lynne

    OdpowiedzUsuń