39
Silva
McEver podciągnęła się na rękach, wystawiła głowę na powierzchnie ulicy
i odetchnęła z ulgą. Rozglądnęła się po kryjomu, a potem wywindowała
się w górę i usiadła na skraju studzienki kanalizacyjnej.
-Nikogo w polu widzenia. Wyłaź Dante, wyłaź Debora. -Debra. – warknęła agentka Hadesu, wychodząc za Strażniczką i otrzepując ubranie.
-Ja nic nie słyszałam.
Ostatni
na ulice wyszedł Dante, tak jak i jego dwie towarzyszki, cały czarny od
kurzu. Zakaszlał i skrzywił się boleśnie – w kanałach tyle razy
wstrzymywał oddech, że teraz najmniejsze zaczerpnięcie powietrza
przynosiło mu ból. -Muszę już iść, bo się zorientują. – Debra z obawą rozejrzała się dookoła.
-I tak się zorientują, wyglądasz jak kominiarczyk, którego ktoś zepchnął do kanałów. – prychnęła Silva.
-Wielkie dzięki, Strażniczko. – agentka Hadesu spojrzała na nią wrogo. – Dowidzenia, panie Vale. Proszę pamiętać: widzimy się jutro.
-Oczywiście. – Dante krótko skinął głową. – Dziękujemy za wszystko, Debro.
-To zaszczyt panu pomagać. – uśmiechnęła się lekko, rzuciła ostatnie, wrogie spojrzenie Silvie i odbiegła, znikając za zakrętem.
-Pa pa, Deboro. – Strażniczka pomogła się podnieść kuzynowi.
-Ona ma na imię Debra. Czemu jesteś na nią taka wściekła?
-Bo poprosiła o autograf CIEBIE.
-Sam byłem zdziwiony. – przyznał Dante.
-Nie o to chodzi! TYLKO ciebie. A ja to co?
-I tak przesadzasz z reakcją. – stwierdził łowca.
-Tak, oczywiście. Moim zdaniem, to szpieg Hadesu.
-Silvo, to, że ktoś prosi o autograf MNIE, a nie CIEBIE, wcale nie znaczy, że od razu musi być szpiegiem!
-Ja jakoś nie widzę innego rozwiązania.
-Pomogła nam się wydostać!
-Dałeś jej autograf!
-Jeszcze nie dałem, uściślając.
-Ale obiecałeś, że dasz.
-Bo akurat nie miałem przy sobie długopisu.
-Oczywiście, bo przecież każdy kretyn nosi ze sobą długopis po kanałach! Latarka do kosza, bierzemy długopis.
-Zachowujesz się całkiem, jakbyś była zazdrosna.
Silva posłała mu dziwne spojrzenie.
-O ciebie? Powariowałeś?
-Nie mówię, że tak jest. Mówię tylko, że się tak zachowujesz.
-Mamo, mamo, ci państwo wyszli z podziemi! – dziecięcy głosik przerwał ich rozpoczynającą się kłótnie.
Oboje ze zdziwieniem opuścili głowy: obok nich stał najwyżej sześcioletni dzieciak, patrząc się na nich wielkimi, błękitnymi oczyma. Jego matka, o takich samych, ogromnych oczach, trzymała go za rączkę i gapiła się na nich z szokiem wypisanym na twarzy. Silva uśmiechnęła się szeroko i trochę sztucznie.
-Proszę państwa, są państwo pierwszymi, którzy dowiedzą się o naszym wielkim odkryciu! Otóż, po dwóch miesiącach nie wychodzenia spod powierzchni ziemi, udało nam się ustalić, że pod Rio de Janeiro rozciągają się katakumby! To doprawdy zadziwiająca wiadomość, możliwe, że skreślająca wszystkie nasze wcześniejsze poglądy o tym mieście. Dziękujemy i życzymy miłego dnia. Do widzenia.
Strażniczka ukłoniła się krótko, a potem zaciągnęła kuzyna za róg, nie trapiąc się zamknięciem za sobą studzienki kanalizacyjnej.
-Katakumby? Pod Rio de Janeiro? Osobiście potrafiłbym wymyślić sto bardziej prawdopodobnych historii.– stwierdził zszokowany Dante.
-Ludzie wierzą w te wielkie kłamstwa, a nie w te małe. – wzruszyła ramionami.
-Jak widzę, cytujesz jeszcze swojego idola. – kpiąco odparł łowca.
-A z kogo to cytat?
-Z Hitlera. – uśmiechnął się i ruszył ulicą.
Silva chwile stała w miejscu, zdumiona, a potem dogoniła go i przez chwile szli ramie w ramie, bez słowa.
-Żartujesz, prawda? – upewniła się. Dante pokręcił głową, nadal z uśmiechem.
-Wyglądasz jak oszalały facet, który ostatnią dekadę spędził pod ziemią, i jeszcze się szczerzysz. – Silva wepchnęła ręce w kieszenie.
Łowca natychmiast spoważniał, ale był raczej zatroskany niż zgaszony.
-Jesteś bardzo zła?
-Nie jestem zła.
-Tak, oczywiście.
-Po prostu jej nie ufam.
-Mogłabyś spróbować.
-Czy tylko ja znam powiedzenie „Rude jest wredne”? – Strażniczka uniosła oczy ku niebu.
-A znasz Scarlett Byrne?
-Nie. Potwierdza moją zasadę?
-Wręcz jej przeczy.
-Niech zgadnę: jest blondynką i mimo wszystko jest wredna? – zapytała ironicznie Silva.
-Nie, jest rudowłosa i bardzo miła.
-Już jej nie lubię. – mruknęła pod nosem. Nagle jednak wyprostowała się i na jej twarz wypłyną słaby uśmiech. – Chyba już wiem, o co chodzi?
-Słucham. – Dante przyjrzał jej się z ciekawością.
-Debora potrzebuje próbki twojego pisma, ponieważ brakuje jej w bazie Hadesu, i właśnie DLATEGO poprosiła cię o…
-Silvo, natychmiast przestań. – łowca spojrzał na nią ostrzegawczo. – Ona po prostu chce nam pomóc.
-Jesteś naiwny jak dziecko. – pokręciła głową. – Tylko ty możesz uwierzyć, że akurat kiedy my zjawiamy się w bazie Hadesu, jedna z jego agentek chce zdezerterować. No jasne, to oczywiste! Jak mogłam o tym nie pomyśleć! Przecież takie przypadki zdarzają się CODZIENNIE, nie prawdasz, drogi kuzynie? – popatrzyła na niego znacząco, lekko przekrzywiając głowę.
-Skończyłaś się już nade mną pastwić? – z uśmiechem zapytał Dante.
-Tak.
-A więc…
-Nie! Czekaj, jeszcze nie. Oczywiście, takie zbiegi okoliczności zdarzają się niezwykle często, i Debora z całą, kompletną, niezachwianą pewnością nie jest szpiegiem, bo ty tak twierdzisz, ukochany kuzynie. Jeśli tak, zaufam jej bez najmniejszej wątpliwości, pokładam w tobie wielką wiarę i nadzieje.
Dante milczał przez chwile.
-A TERAZ już skończyłaś?
Silva z satysfakcją skinęła głową.
–Tak, teraz już tak. – nagle spojrzała na niego podejrzliwie. - Dante Vale, wytłumacz mi proszę, dlaczego ty się dalej uśmiechasz, co?
-Bo jesteś zazdrosna. – odparł radośnie.
-Wcale nie!
-Wcale tak.
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-NIE!
-TAK!
Silva prychnęła wściekle, odgarniając rozpuszczone włosy na plecy, a potem spojrzała na niego wrogo.
-Miałabym być zazdrosna o ciebie? O to, że poproszono o twój, a nie mój autograf?
-Tak. – Dante z uśmiechem skinął głową.
-Mylisz się.
-Tak, oczywiście. – łowca spojrzał na nią ironicznie.
-Owszem.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak!
-Nie, Silvo.
Mogliby się kłócić do momentu dojścia do hotelu, ale Silva wybrała dużo szybsze rozwiązanie. Ich sylwetki rozpływały się już w dali, kiedy Debra, przyczajona w cieniu, dostrzegła, że Strażniczka podkłada kuzynowi nogę i wpycha go pod fontannę.
Agentka Hadesu uśmiechnęła się lekko.
Już teraz wiedziała, że mimo wielkiego ryzyka, z jakim się to wiązało, oraz niechęci do Silvy McEver, pomaganie Dantemu Vale’owi będzie naprawdę dobrą zabawą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz