wtorek, 31 marca 2015

5


Silva wbiła ponury wzrok w dolinę, leżącą pod nimi. Dom Vale’ów, starą kamienną rezydencje oświetlało wysoko stojące słońce. Kobieta lekko poruszyła ramionami, jakby w tym widoku coś ją niepokoiło. Setki wspomnień, związanych z tym miejscem tłoczyły jej się w głowie.
 -Wszystko w porządku ciociu? – zapytała Julia, lekko przekrzywiając głowę.
 -No jasne, że tak. W najlepszym. – odwróciła się do tyłu i z naganą pokręciła głową. – Czemu oni idą tak wolno?
 Na czele pochodu, wlokącego się ( według Silvy ) kilkanaście metrów przed nimi, szła głowa rodu, Seweryn McEver. W walce z Ikarem Vale’em, przed laty, stracił rękę, w tej samej bitwie odbierając arcy wrogowi obie nogi. Mimo prawie osiemdziesięciu pięciu lat na karku szedł dumnie wyprostowany.
 Za nim podążał brat Silvy, Oliver, jego dumna żona z arystokratycznego rodu, którego nazwy kobieta nigdy nie potrafiła zapamiętać, Oliver młodszy, dosyć złośliwy dzieciak i Adrian, z długimi, czarnymi włosami do ramion i brązowymi oczyma, całkiem nie przypominający McEvera.
 Kilka kroków za tamtymi podążała dalsza rodzina: Ethan, wysoki kuzyn Silvy, z którym od dawna chciał ją wyswatać dziadek, dwie jego młodsze siostry, kilka dzieci, za małych, by brać udział w Turnieju…
 Na coroczną potyczkę z rodziną Vale’ów zawsze zjeżdżała się cała rodzina.
 -Chodź. – kobieta popędziła bratanice. – Najwyżej będziemy przed nimi.
 -Oczywiście, ciociu. – Julia przyśpieszyła kroku. – Myślisz, że mogę wygrać z Madeleine?
 -W tym roku wyjątkowo przykładałyśmy się do treningu. Sądzę, że powinnaś wygrać… Szkoda jednak, że jej mentorem jest Dante.
-Szkoda? Dlaczego?
-Nie znasz go zbyt dobrze, ale on zawsze ma jakiegoś asa w rękawie. Jest równie dobrym taktykiem jak ja… i może nawet lepszym wojownikiem.
 -Jestem jednak lepiej przygotowana. – stwierdziła Julia.
 -Ty w ogóle jesteś lepsza. – prychnęła Silva.


*

  
-Idą. – poinformował zebranych Metody, wyglądając przez okno.
 Nikolaj krótko skinął głową, a potem z pewnym zażenowaniem potoczył wzrokiem po grupie. Madeleine i jej dwóch… nie, trzech braci. Remi budował coś z klocków w rogu pokoju.
 Wcześniej chłopak nie sądził, że będą wtajemniczali w sprawę chłopaków, ale jego przyjaciółka stwierdziła, że jest to konieczne.
 -To… jaka jest ta Julia?
 -Całkiem miła, ale to tyran pracy. Przetrenowuje się. – krótko wytłumaczyła Madeleine.
 -Ma stalowe nerwy. Pamiętacie tą małą aferę z pająkami? – Metody skrzywił się.
 Nikolaj nic o niej nie słyszał, ale tylko skinął głową.
 -Jest piękna, delikatna, inteligentna. Ma niebieskie oczy i… - Cyryl otrząsnął się, kiedy siostra lekko trzasnęła go w głowę.
 -Mu pod względem Julii nie można ufać. Jest nią zauroczony od kiedy skończył siedem lat.
 -Wcale nie! – wykrzyknął chłopak.
 -Owsem, tak. – stwierdził Remi, podnosząc główkę znad zabawek. – Cylyl się zabujał!
 Nikolaj uniósł brwi.
 -Jak to jest – zapytał powoli. – Że wasz brat czasem sepleni, a kiedy indziej już nie?
 Madeleine wzruszyła ramionami.
 -Sądzimy, że to taka taktyka. Jak tylko zacznie, to mama wszystko mu wybacza.
-A myślisz, że twój wujek słyszał jak cytowałem Amy?
 -Na sto procent. Ale wujek Dante jest Ok., przecież dobrze go znasz.
 -Chwila, chwila. – Cyryl rozpaczliwie zamachał rękami. – Daliście się nakryć wujkowi? Wstyd, Maddy.
 Dziewczyna wzruszyła ramionami.
 -Każdemu się zdarzy. Nikolaj, jesteś gotowy?
 -Nie nazwał bym tak tego, ale… w sumie może być. Tylko nie jestem pewien, co mam cytować.
 -Coś romantycznego.
 -Albo sam coś wymyśl. A jak Maddy zapyta się „Sądzisz, że jestem piękna?”, odpowiedz „Tak cię kocham, że uważam cię za piękną, chociaż wcale taka nie jes…
 Madeleine zrobiła wielkie oczy, a potem podcięła Cyrylowi nogi, a kiedy upadł, przyłożyła mu sztylet do szyi.
 -Powtórz, gdybyś mógł.
 -Skąd ty to wzięłaś? -Zwinęłam kiedyś ze zbrojowni. Odszczekaj to, idioto.
 -Co dokładnie?
 -Cyryl!
 -No ale co?
 -Dobrze wiesz!
 -Owszem, wiem, ale wolałbym żebyś mi przypomniała.
 -Ty…
 -Nie chcę przerywać tak zachęcająco rozpoczynającej się kłótni. – zauważył Metody. – Ale są już pod naszym domem.
 -Wszyscy?
 -Na razie tylko ciocia Silva i Julia.
 Madeleine niechętnie odsunęła broń od szyi brata i wsunęła ją za pasek. Posłała Cyrylowi ostatnie, mordercze spojrzenie.
 -Zabije cię później. Chodź Remi, czas przywitać się z naszymi wrednymi prawiekrewnymi.


*

  
-Nie będę kłamać, że miło cię widzieć, kuzynie. – stwierdziła Silva zaraz na wejściu.
 -To dobrze, bo mnie również zobowiązuje to do szczerości. – z kamienną minął odparł Dante. – Cześć, Julia.
 -Dzień dobry, wuju.
 -Reszta znów idzie tyłem?
 Silva wzruszyła ramionami.
 -Jak co roku, Dante.
 Zamknął za nimi drzwi. Po schodach zbiegli jego siostrzeńcy. Ostatni podążali Nikolaj i Madeleine.
 Chłopak cytował Yeats’a.
 -Różo nad Różami, jedyna w całym świecie…
 Dante z trudem powstrzymał się przed wybuchnięciem śmiechem. A więc taki był cel przedstawienia urządzonego przed Amy! Próba generalna… Mężczyzna uśmiechnął się, słysząc jak Nikolaj sprawnie zmienia niektóre słowa we fragmencie „Róży wojny”.
 -A kiedy już się wypełni los Stwórcy i będziemy razem, ustanie cichy szloch serc naszych, zdjętych trwogą, co bez siebie ni żyć nie potrafią, ni umrzeć nie mogą… O, dzień dobry! Nazywam się Nikolaj Bates.
 Julia otworzyła usta ze zdziwienia.
 -A ja… Julia McEver.
 -Nikolaj to mój przyjaciel, Jill. – Madeleine uśmiechnęła się do niej z ponurą satysfakcją.
 -Nieźle cytuje, chociaż trochę zmienił tekst i wymowę tego wiersza.
 -Ponieważ… normalnie ten wiersz nie oddaje uczuć, jakimi darze Maddy. Nie pragnę z nią walczyć, lecz być przy niej bez przerwy! Mógłbym znaleźć bardziej doniosły tekst, ale przy niej plącze mi się język.
 Silva i Dante wymienili rozbawione spojrzenia. W tej jednej chwili, na widok zszokowania malującego się na twarzy Julii, zgodnie stwierdzili, że tegoroczny Turniej będzie wyjątkowo udany.

1 komentarz:

  1. Silva przyznała, że Dante jest lepszy... No proszę, pękłby z dumy, gdyby się o tym dowiedział. A Nikolaja jak zawsze uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń