niedziela, 31 maja 2015


18




Zatrzymali się dopiero, kiedy byli już pewni, że go zgubili, za terenem ogrodów wiedeńskich. Nikolaj chwile ciężko dyszał, oparty o bramę, a potem otrząsnął się i z przerażeniem spojrzał na Natalie.
-Co ty tu robisz???
 -Pobiegłam z wami. – prychnęła. – A co, myślałeś, że będę tam stać i czekać, aż ten ochroniarz zacznie mnie wypytywać, kim jesteście?
 -Natalia to w tej chwili nasz najmniejszy problem. – zauważyła Silva. – Nie możemy teraz tam wrócić, a przecież tam są Wskazówki!
 Dante skrzywił się.
-Ona ma racje, niestety. Nie wiem, co teraz zrobimy.
 -Jeśli mogę się zapytać. – zauważyła Madeleine. – To… o co chodziło z tym grizzly?
 Silva westchnęła ciężko.
 -Dante nagadał wcześniej ochroniarzowi, że…
-JA nagadałem? – prychnął mężczyzna. – To byłaś ty!
 Jego kuzynka lekceważąco machnęła ręką.
 -Nie kłóćmy się o szczegóły. W każdym razie, jeśli tam wrócimy, zamknął nas, oskarżając o sianie paniki Aha, no i w końcu ja jestem tutaj wrogiem publicznym numery jeden. Lepiej, żeby się nie połapali. Wyścig nie będzie mógł się dalej odbywać.
 -Czyli co? – Metody przekrzywił głowę. – NIE MOŻEMY wrócić do ogrodów, bo was zamkną, ale MUSIMY wrócić do ogrodów, bo nie zdobędziemy Wskazówki. Tak?
 -W sumie tak. – przyznał mu Cyryl.
 -Życie jest beznadziejne…
 -Czy ktoś się w ogóle zastanawiał, jakim cudem, przy takiej ilości krajów w Europie i na innych kontynentach, złożyło nam się, że nasze Wskazówki są ukryte w tym samym miejscu? Prawdopodobieństwo czegoś takiego jest zerowe! – dodał Nikolaj, po raz pierwszy od chwili ucieczki patrząc na kogoś, kto nie jest jego siostrą.
 -A więc przyjmijmy, że…
 -Przyjmijmy to po obiedzie. – przerwał mu Olivier. – Mieliśmy przecież coś zjeść, nie?
 Zgodnie przyznali mu racje.


*


-A więc. – Nikolaj przełknął kęs chleba. – Może byś już wracała do swojej klasy, Natalio? Wszyscy muszą się tam o ciebie martwić.
 Dziewczyna na chwile przestała rysować w swoim notesie i uniosła na niego granatowe oczy.
 -A nie mogę jechać z wami? – zapytała błagalnie.
 -Nie. – odparli jednocześnie.
 -Hej! Dlaczego?
 -Bo to niebezpieczne.
-Nikolaj…
 -Jestem od ciebie starszy.
 -O dziewięć miesięcy!
 -I tak się liczy.
 Dziewczyna zwiesiła głowę, wracając do rysowania. Widać było, że ani myśli ich teraz opuszczać.
 Silva i Dante dyskutowali, siedząc tak blisko siebie, że mieli niebezpieczną możliwość rzucenia się sobie do gardeł.
 -A więc myślisz, że w tym… Wyścigu chodzi o coś więcej? – zapytała.
 Dante skinął głową.
 -Nikolaj ma racje. Taki zbieg okoliczności jest niemożliwy. Pomyślałem nawet, że…
 -Że? – uniosła brwi. – Czekaj… ty też sądzisz, że Ikarowi i Sewerynowi mogło chodzić o to, żebyśmy współpracowali?
 -Nie wiem. Ale w tej chwili to nawet nie wydaje się takie porażająco głupie. Pięćdziesiąt lat od pierwszego Turnieju. Może chcą coś zmienić?
 Silva odgarnęła włosy z oczu.
-Może. Ale jakoś nie widzę ich współpracujących.
 -Ja również. Ale jak inaczej to wyjaśnisz? Wskazówek mogłoby być nawet trzydzieści, a to, że posyłają nas do TEGO SAMEGO kraju na TYM SAMYM etapie… Nie wierze w to, Silvo. Po prostu nie wierze.
 -No to co robimy? – zapytała.
 Dante uśmiechnął się do niej ponuro.
 -Czyżbyś sama nie wiedziała?
 -Zamknij się. Po prostu chciałam poznać twoje zdanie. Osobiście jednak weszłabym do wiedeńskich ogrodów w nocy i poszukała tych… tej Wskazówki. Bo, jeśli mamy współpracować, wskazówka powinna być jedna.
 -Mam takie sam pomysł. To umówione?
 -Jasne.


*


W tym samym czasie Nikolaj i Madeleine dyskutowali nam możliwościami podboju Austrii.
 -Nie wiem, jak byśmy to zrobili. – stwierdziła dziewczyna. – Ale ja zamieszkałabym w tym ogrodach wiedeńskich. Są super.
 -I przemalowałabyś pałac cesarski na różowo? – kpiąco spytała Julia.
 -Chyba mylisz mnie z Metodym. – uprzejmie odparła Maddy.
 -Ej! – krzyknął chłopak.
 Nikolaj parsknął śmiechem.
 -Znając ciebie, Madeleine, w piwnicach zrobiłabyś lochy.
 -Owszem. I trzymałabym tam najbardziej znienawidzonych. – dziewczyna dziwnym trafem mówiąc to, skierowała swój wzrok akurat na Julie. – I karmiłabym ich brokułami i mlekiem.
 -Brokułami i mlekiem? – Natalia uniosła brwi.
 -Nie lubię ani brokuł, ani mleka. – wytłumaczyła krótko. – I miałabym pokój, obwieszony obrazami Julii.
 -Czciłabyś je? – zapytała Julia.
 -Owszem. Moim karabinem. Codziennie rano. Tuż przed kąpielą.
 -W kozim mleku? – ironicznie zaciekawił się Cyryl.
 -Przecież już mówiłam, że nie lubię mleka.
 -A ja? – zapytał Nikolaj.
 -Co ty?
 -Co ja bym robił po podbiciu Austrii?
 -Zostałbyś wysoko postawionym, cesarskim czyścicielem butów.
 -Wielkie dzięki. – chłopak parsknął śmiechem.
 Madeleine posłała mu uśmiech.
 -A ja byłbym pierwszym kandydatem to tronu, zaraz po tobie? – upewnił się Cyryl.
 -Na równi z Metodym. Jesteście bliźniakami, kretynie. – przypomniał mu Oliver.
 -Bzdura, ja jestem o dziesięć sekund starszy. – naburmuszył się Cyryl.
 -Ty? – Adrian spojrzał na niego ze zdziwieniem. – Myślałem, że to Metody jest…
 -Bujdy i kłamstwa rozpowiadane przez plebs! – wykrzyknął chłopak.
 -JA jestem straszy. – zauważył Metody.
 -Madeleine, wtrąć go do lochu za zdradę stanu!
 -Popieram. – Natalii błysnęły oczy. – Najlepiej wtrąć ich obu.
 -I ją też. – dodał Cyryl, patrząc na dziewczynę z urazą.
 Maddy pokręciła głową.
 -Upadłeś na głowę, braciszku? Siostrę mojego czyściciela butów!?
 -Owszem, właśnie ją.
 Słysząc kłótnie, Dante i Silva posłali sobie zdziwione spojrzenia. W końcu mężczyzna uśmiechnął się.
 -Moi siostrzeńcy będą kiedyś u władzy. A wtedy…
 Silva przewróciła oczyma.
 -Tak, tak, wiem. A wtedy postarasz się, żebym zginęła w boleściach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz