niedziela, 7 czerwca 2015

20


 -Dwie godziny szukania. – Dante opadł na ławkę. – I nic. Na pewno chodzi o japoński ogród?
 -Na pewno. – Silva usiadła obok niego. – Jeśli zakładamy, że to nie jest przypadek, że spotkaliśmy się w Austrii, to nie może chodzić o nic innego.
 -A mimo to…
 -Zamknij się, kretynie.
 Jej kuzyn nie powstrzymał uśmiechu.
 -Sześć godzin do otwarcia ogrodów wiedeńskich. Mamy czas. Musimy tylko chwile pomyśleć.
 -Ty myśl. – warknęła Silva, zamykając oczy. – Ja się prześpię. Szkoda, że nie masz tego okropnego żółtego płaszcza.
 Dante spojrzał na nią nie kryjąc urazy.
 -On nie jest okropny! A i tak bym ci go nie dał.
 -A w dzieciństwie ciągle powtarzałeś, że jak dorośniesz będziesz gentelmanem.
 -Owszem, ale wobec dam.
 -Czy ty mi coś sugerujesz?
 -Nie, a skądże znowu. – odparł najbardziej szczerym głosem, na jaki było go stać.
 Silva walnęła go łokciem. Tylko się uśmiechnął.
 -Mój płaszcz wcale nie jest okropny.
 -Ta, jasne. Przesądni unikają czarnych kotów, ja unikam żółtych Vale’ów.
 -No dobra. – Dante wstał z ławki. – Ty śpij, a ja w tym czasie zajmę się poważnymi poszukiwaniami.
 -Zbudził się w tobie duch szlachetnego rycerza? – zakpiła Silva.
 -Nie, po prostu przypomniałem sobie, jaka jesteś beznadziejna w te klocki. – odciął się błyskawicznie.
 Wręcz w ostatniej chwili uchylił się przed ciśniętym ostrzem.
 Mimo solennych zapewnień, Silva nie zamierzała spać. Po chwili i ona zabrała się do poszukiwań. Byli na tyle zdeterminowani, że przeszukali nawet krzaki.
 Na nic.
 -Chyba jednak chodzi o coś z tą kartką. – stwierdziła w końcu kobieta, wyjmując swoją poprzednią Wskazówkę z kieszeni płaszcza.
 -Pewnie tak. Sprawdzałaś, czy nie ma tam niczego więcej. Może kod? Albo napis niewidzialnym atramentem? – Dante wyjął sobie z włosów kilka gałązek.
 -Czy ty przypadkiem nie oglądasz za dużo filmów przygodowych? – zapytała ponuro.
 -Cóż, z pewnością więcej niż ty romansów.
 Silva spojrzała na niego z urazą.
 -Bo romanse są nudne. – odparowała. – A poza tym oglądnęłam chyba… jeden.
 -To doprawdy spory wyczyn. – sarkastycznie odparł Dante.
 -Żebyś wiedział. Hej, zobacz! -I niby ja jestem „większym kretynem niż podejrzewałaś”? – z satysfakcją zapytał ją kuzyn.
 Śnieżnobiała kartka lśniła srebrzyście w świetle księżyca. Powoli, jakby wypisywała je jakaś niewidzialna ręka, odmalowywały się na niej litery. Tworzyły pojedyncze słowo:
 „Sendai”.
-To… chyba miasto. – stwierdziła Silva. – Ale nie pamiętam gdzie…
-I mnie nazywasz kretynem? – z satysfakcją zapytał jej kuzyn. – Dobrze się teraz zastanów. I może podpowiedzią dla ciebie będzie fakt, że jesteśmy teraz w ogrodach… japońskich.
  

*


-Byłeś genialny, Nikolaj. – z całym przekonaniem stwierdziła Madeleine.
 Usiadła na biurku w pokoju chłopaka. Czarne ubranie miała teraz pomięte i rozerwane na rękawie, na jej palcach widniały otarcia od liny, włosy były w nieładzie.
 -Ale teraz uważają mnie pewnie za kretyna. – z uśmiechem zauważył Nikolaj.
 -No co ty? Mogę się założyć o co chcesz, że Julia już się wie, jak to wyglądało. Poszło ci świetnie. Jeszcze trochę a może – MOŻE – będę się mogła z tobą pojawiać w towarzystwie.
 Chłopak uniósł jedną brew. Patrzyli na siebie przez chwile, a potem obydwoje parsknęli śmiechem.
 -No dobra, a teraz powiedz, kiedy się zorientowałaś, że to nie jest pokój Julii. – Nikolaj usiadł obok przyjaciółki.
 -Prawie natychmiast, kiedy weszłam do jego pokoju. – odparła szczerze. – Bo, widzisz, Julia ma swój plecak. Szczególne, czarny, z jakimiś japońskimi znakami. A go w pokoju nie było. Natomiast było tam rozłożone ubranie jak dla chłopaka… więc zrozumiałam, o co biega. Ale gdyby nie ty, na sto procent by mnie zauważyli. Myślisz, że skąd Julia wiedziała?
 Nikolaj wzruszył ramionami.
 -Może mamy tu pluskwę? – zapytał z uśmiechem.
 -Cóż, nie sądzę. Gdyby to był szpieg… wujek Dante miał kiedyś coś takiego w swoim oddziale. Do ostatniej chwili nie mieli pojęcia, że wróg ma kogoś w ich grupie. Niesamowita sprawa, uwierz. A kiedy zdali sobie z tego sprawę… było już za późno. – Madeleine przerwała z błyskiem w oku, czekając na prośbę o kontynuowanie opowieści.
 Nikolaj chwile milczał, a potem zlitował się nad nią i powiedział:
 -No dobrze. I co było dalej?
 Maddy posłała mu uśmiech i zaczęła streszczać całą historię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz