środa, 10 czerwca 2015

21


 - Natalia, przecież nie możesz… - zaczął Nikolaj.
 -Niby czemu nie mogę? Ty z nimi jeździsz, a ja? I tak już nocowałam z wami w hotelu, obniżą mi średnią, pewnie wezwali policje, co jeszcze mogą mi zrobić? – lekceważąco prychnęła Natalia. – Chcę jechać z wami! Ten miły… jak mu tam… pan Vale, powiedział, że jedziecie do Japonii! Zawsze chciałam tam pojechać!
 -Serio? – powątpiewająco zapytał chłopak. – Zawsze, czy też od dzisiejszego ranka?
 -Od kiedy zaczęli tam robić anime. – odparła jego siostra.
 -Czyli…
-Od lat!
 Nikolaj westchnął ciężko, pocierając skronie. Jego młodsza siostra zachowywała się całkiem… całkiem… całkiem jak on. Tylko, że była odrobinę bardziej nieznośna.
 -Słuchaj. – rozglądnął się po korytarzu, żeby upewnić się, że nikt nie idzie, a potem szepnął. – Chciałbym, żebyś z nami jechała, ale nie ma szans. Wiesz, że my nie mamy na to pieniędzy, prawda? Mówiąc krótko jesteśmy poniżej klasy średniej, a te podróże są… POWYŻEJ klasy średniej. Rozumiesz?
 -E… w sumie nie całkiem. – Natalia patrzyła na niego z troską, jakby zwariował.
 -Mi to fundują Vale’owie, przyjaźnie się z Maddy i tak dalej, ale ty… to oni będą musieli płacić za bilety i różne takie. Nie chcę ich obciążać, nie rozumiesz? Ja i tak już czuje się nieswojo.
 Natalia spochmurniała.
 -No dobra… wiem, o co ci chodzi.
 -Ale przecież twoja młodsza siostra może jechać! – zauważyła Silva McEver, wychodząc zza zakrętu korytarza. – Dzień dobry, co u was?
 Rodzeństwo podskoczyło.
 -Pani słyszała… wszystko?
Silva w zamyśleniu skinęła głową.
 -Większość. Naprawdę, nie widzę w tym wszystkim nic złego. A raczej nie możemy tak zostawić Natalii.
-Ale Vale’owie… - zaczął Nikolaj.
 Kobieta parsknęła śmiechem.
 -Pogadaj z Dantym, a zaraz dowiesz się, że on już wszystko przemyślał i nawet mu nie przyszło do głowy, że Natalia może nie jechać z nami.
 -Serio? – zaciekawiła się dziewczyna.
 -Sądzę że tak. Widzicie, pieniądze nie grają w tym roli, a Dante… jest sobą. Długo by mówić. Idę na śniadanie, potrzebna mi filiżanka… nie, dwie filiżanki kawy.
 Nikolaj i Natalia odprowadzili ją zdziwionym spojrzeniem, kiedy miękko przeszła obok nich, jedną ręką trzymając książkę, a drugą bawiąc się krótkim sztyletem.
 -Czyli załatwione. – po chwili stwierdziła dziewczyna.
 -No ale… - zaczął jej brat.
 -Nikolaj, pamiętasz te zdjęcia? Te, które zrobiła ci mama, jak byłeś mały? Te, na których siedzisz w łazience? Te, które mam na komórce i które w każdej chwili może zobaczyć twoja najlepsza przyjaciółka?
 Chłopak posłał jej zabójcze spojrzenie.
 -Dobra, wygrałaś. Chodź na śniadanie, za dwie godziny lecimy do Japonii.


*

  
-Wiesz co, Cyryl? – Madeleine uniosła wzrok na brata, kiedy kończyli jeść śniadanie.
 -Hm? – chłopak przełknął kanapkę.
 -Po wczorajszym zdarzeniu stwierdzam, że moim następcą do tronu Austrii zostanie Remi. – powiedziała, nie potrafiąc ukryć satysfakcji.
 -Co ja ci takiego zrobiłem? – z urazą zapytał Cyryl.
-Powiedziałeś, że jestem harpią.
 -Bzdura. Powiedziałem, że pokój obok mnie zajmuje harpia. A jeśli chodziło mi o Metodego?
 -Hej! – wykrzyknął jego brat, na chwile odrywając się od tabletu.
 -Zamknij się, właśnie próbuje uzyskać prawda do tronu Austrii. – zganił go Cyryl.
– Po co?
 -Bo chcę rządzić!
 -A Madeleine, jak była mała, chciała mieć pegazo-jednorożca, i co z tego wyszło?
 -To kłamstwa! – wykrzyknęła dziewczyna. – Chciałam mieć wyrzutnie rakiet w karabinie, to Cyryl wszystko pokręcił!
 -Pegazo-jednorożca? – zainteresowała się Julia. – Serio?
 Cyryl, zachwycony zainteresowaniem swojego bóstwa przez chwile zastygł z niezbyt mądrą miną, a potem pokiwał głową z głupawym uśmiechem.
 -To miała być wyrzutnia rakiet w karabinie! – zaprzeczyła Maddy. – Mikołaj wisi mi ją od dziesięciu lat!
 -Naprawdę? A mi rower. – zauważyła Natalia, dojadając bułkę.
 -Mikołaj to bardzo cwany gość. – ironicznie zauważył Nikolaj. – Robi różne interesy z Rosjanami i podobno ma cały gang wesołych elfów.
 -Ma cały gang, a wyrzutni rakiet w karabinie nie chciał mi skołować! – triumfująco stwierdziła Madeleine.
 Dante z ciekawością, lecz w idealnym spokoju zwrócił się w stronę Silvy, która dopijała trzecią filiżankę kawy, czytając „Cztery sposoby na pozbycie się arcywroga”.
 -Myślisz, że już powinniśmy się bać, czy jeszcze nie?
 Szybko zlustrowała otoczenie wzrokiem.
 -Póki nie wyciągnął broni palnej, nie. – oceniła po chwili, a potem wróciła do książki.
 -Dobrze wiedzieć…
 Do dyskusji o świętym Mikołaju włączył się dotąd milczący Adrian.
 -Podobno facet ma stadko mięsożernych reniferów. – zażartował.
 -A wyrzutni… - zaczęła Madeleine.
 -…rakiet w karabinie ci nie kupił. – dokończył za nią Oliver. – Już przyjęliśmy, nie kupił ci!
 -Właśnie, nie kupił! – podchwyciła. – Facet ma gang, konszachty z rosyjską mafią i mięsożerne potwory, a nie pomyślał o takim małym upominku dla mnie!?
 -Sądzę, że nie może na razie rozdawać broni, bo szykuje trzecią wojnę światową, więc gromadzi arsenał. – pocieszył ją Nikolaj. – Inaczej na pewno by ci kupił.
 -A Zębową Wróżkę prosiłaś? – uprzejmie zaciekawiła się Julia.
 -Nie raz, niestety zawsze przynosiła pieniądze.
 -Pewnie to dlatego, że wyrzutnia rakiet w karabinie nie zmieściłaby się pod poduszkę. – zauważyła Natalia.
 -A wiesz, że możesz mieć racje? – Madeleine natychmiast zapaliła się do pomysłu. – Ale może gdybym miała większą poduszkę…


*

  
Samolot do Japonii wystartował punktualnie o dziesiątej rano, zabierając uczestników Wyścigu ze sobą.
 Silva i Dante rozłożyli między fotelami plansze do krimy i toczyli równą rozgrywkę, Cyryl i Metody zajmowali się swoim rozgrywkami komputerowymi – tym razem elfy contra nieumarli, Natalia wdała się w dyskusje z Adrianem, Oliver zasnął, Nikolaj próbował ułożyć wiersz, zapisując słowa w zeszycie, Julia pisała coś na komórce ze słuchawkami na uszach, a Madeleine próbowała na wszelkie sposoby zdobyć jej notes.
 Siedziała tuż za Julią. Plecak tamtej leżał na ziemi. A w nim – notes… Nie zważając na odrobinę zdziwione spojrzenie Nikolaja, Maddy osunęła się na kolana, a potem położyła na brzuchu. Delikatnie przesunęła się do przodu, sięgnęła do plecaka kuzynki…
 -Madeleine Vale, co ty wyprawiasz? – głos jej arcywrogini15 zniweczył wszystko.
 Przerażona dziewczyna błyskawicznie cofnęła rękę, spróbowała się podnieść, walnęła głową w spód fotela Julii i jęknęła głucho. Wysunęła się spod niego, pocierając skroń.
 -Ja… upadło mi coś. – spojrzała prosto w jasnoniebieskie oczy kuzynki i spróbowała się uśmiechnąć.
 -Co? – zapytała Julia.
 -Madeleine, już podniosłem to pióro. – Nikolaj z pewną troską pokręcił głową. –Było wchodzić całkiem pod ten fotel?
 -A skuwka? – podjęła grę.
 -Na miejscu. Julia, masz jakiś rym do „miejsca”?
 -Próba złodziejstwa, na przykład. – odparła dziewczyna, z rozbawieniem spoglądając na Madeleine.
 -Nie pasuje mi. – Nikolaj zmarszczył brwi. – Chyba będę musiał to zmazać… w każdym razie dzięki.
 -Proszę bardzo. – dziewczyna wzruszyła ramionami, włożyła słuchawki do uszu i wygodnie rozparła się w fotelu, kładąc sobie plecak na kolanach.
 Madeleine zaklęła.

W czasie kilku następnych godzin lotu próbowała zdobyć notes jeszcze pięć razy, posługując się cienką linką, wsuwką do włosów, czarnym markerem, fartuchem pielęgniarskim, sztucznymi wąsami i lokownicą ( „Co to żelastwo robiło w moim plecaku?” – mruknęła Maddy pod nosem ). Bez większych efektów. W tym czasie Silva trzy razy wygrała z Dantym, przez co ich punktacja wynosiła teraz czterdzieści siedem na czterdzieści pięć dla niej, Cyryl rozwalił sobie w grze całkiem porządną armię, Oliver ciągle spał, Natalia zacieśniła przyjaźń z Adrianem, a Nikolaj napisał cztery niezłe wiersze, jedno opowiadanie i melodie skrzypcową.
 Madeleine Vale była wściekła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz