21
-Niby czemu nie mogę? Ty z nimi jeździsz, a ja? I tak już nocowałam z wami w hotelu, obniżą mi średnią, pewnie wezwali policje, co jeszcze mogą mi zrobić? – lekceważąco prychnęła Natalia. – Chcę jechać z wami! Ten miły… jak mu tam… pan Vale, powiedział, że jedziecie do Japonii! Zawsze chciałam tam pojechać!
-Serio? – powątpiewająco zapytał chłopak. – Zawsze, czy też od dzisiejszego ranka?
-Od kiedy zaczęli tam robić anime. – odparła jego siostra.
-Czyli…
-Od lat!
Nikolaj westchnął ciężko, pocierając skronie. Jego młodsza siostra zachowywała się całkiem… całkiem… całkiem jak on. Tylko, że była odrobinę bardziej nieznośna.
-Słuchaj. – rozglądnął się po korytarzu, żeby upewnić się, że nikt nie idzie, a potem szepnął. – Chciałbym, żebyś z nami jechała, ale nie ma szans. Wiesz, że my nie mamy na to pieniędzy, prawda? Mówiąc krótko jesteśmy poniżej klasy średniej, a te podróże są… POWYŻEJ klasy średniej. Rozumiesz?
-E… w sumie nie całkiem. – Natalia patrzyła na niego z troską, jakby zwariował.
-Mi to fundują Vale’owie, przyjaźnie się z Maddy i tak dalej, ale ty… to oni będą musieli płacić za bilety i różne takie. Nie chcę ich obciążać, nie rozumiesz? Ja i tak już czuje się nieswojo.
Natalia spochmurniała.
-No dobra… wiem, o co ci chodzi.
-Ale przecież twoja młodsza siostra może jechać! – zauważyła Silva McEver, wychodząc zza zakrętu korytarza. – Dzień dobry, co u was?
Rodzeństwo podskoczyło.
-Pani słyszała… wszystko?
Silva w zamyśleniu skinęła głową.
-Większość. Naprawdę, nie widzę w tym wszystkim nic złego. A raczej nie możemy tak zostawić Natalii. -Ale Vale’owie… - zaczął Nikolaj.
Kobieta parsknęła śmiechem.
-Pogadaj z Dantym, a zaraz dowiesz się, że on już wszystko przemyślał i nawet mu nie przyszło do głowy, że Natalia może nie jechać z nami.
-Serio? – zaciekawiła się dziewczyna.
-Sądzę że tak. Widzicie, pieniądze nie grają w tym roli, a Dante… jest sobą. Długo by mówić. Idę na śniadanie, potrzebna mi filiżanka… nie, dwie filiżanki kawy.
Nikolaj i Natalia odprowadzili ją zdziwionym spojrzeniem, kiedy miękko przeszła obok nich, jedną ręką trzymając książkę, a drugą bawiąc się krótkim sztyletem.
-Czyli załatwione. – po chwili stwierdziła dziewczyna.
-No ale… - zaczął jej brat.
-Nikolaj, pamiętasz te zdjęcia? Te, które zrobiła ci mama, jak byłeś mały? Te, na których siedzisz w łazience? Te, które mam na komórce i które w każdej chwili może zobaczyć twoja najlepsza przyjaciółka?
Chłopak posłał jej zabójcze spojrzenie.
-Dobra, wygrałaś. Chodź na śniadanie, za dwie godziny lecimy do Japonii.
*
-Wiesz co, Cyryl? – Madeleine uniosła wzrok na brata, kiedy kończyli jeść śniadanie.
-Hm? – chłopak przełknął kanapkę. -Po wczorajszym zdarzeniu stwierdzam, że moim następcą do tronu Austrii zostanie Remi. – powiedziała, nie potrafiąc ukryć satysfakcji.
-Co ja ci takiego zrobiłem? – z urazą zapytał Cyryl.
-Powiedziałeś, że jestem harpią.
-Bzdura. Powiedziałem, że pokój obok mnie zajmuje harpia. A jeśli chodziło mi o Metodego?
-Hej! – wykrzyknął jego brat, na chwile odrywając się od tabletu.
-Zamknij się, właśnie próbuje uzyskać prawda do tronu Austrii. – zganił go Cyryl.
– Po co?
-Bo chcę rządzić! -A Madeleine, jak była mała, chciała mieć pegazo-jednorożca, i co z tego wyszło?
-To kłamstwa! – wykrzyknęła dziewczyna. – Chciałam mieć wyrzutnie rakiet w karabinie, to Cyryl wszystko pokręcił!
-Pegazo-jednorożca? – zainteresowała się Julia. – Serio?
Cyryl, zachwycony zainteresowaniem swojego bóstwa przez chwile zastygł z niezbyt mądrą miną, a potem pokiwał głową z głupawym uśmiechem.
-To miała być wyrzutnia rakiet w karabinie! – zaprzeczyła Maddy. – Mikołaj wisi mi ją od dziesięciu lat!
-Naprawdę? A mi rower. – zauważyła Natalia, dojadając bułkę.
-Mikołaj to bardzo cwany gość. – ironicznie zauważył Nikolaj. – Robi różne interesy z Rosjanami i podobno ma cały gang wesołych elfów.
-Ma cały gang, a wyrzutni rakiet w karabinie nie chciał mi skołować! – triumfująco stwierdziła Madeleine.
Dante z ciekawością, lecz w idealnym spokoju zwrócił się w stronę Silvy, która dopijała trzecią filiżankę kawy, czytając „Cztery sposoby na pozbycie się arcywroga”.
-Myślisz, że już powinniśmy się bać, czy jeszcze nie?
Szybko zlustrowała otoczenie wzrokiem.
-Póki nie wyciągnął broni palnej, nie. – oceniła po chwili, a potem wróciła do książki.
-Dobrze wiedzieć…
Do dyskusji o świętym Mikołaju włączył się dotąd milczący Adrian.
-Podobno facet ma stadko mięsożernych reniferów. – zażartował.
-A wyrzutni… - zaczęła Madeleine.
-…rakiet w karabinie ci nie kupił. – dokończył za nią Oliver. – Już przyjęliśmy, nie kupił ci!
-Właśnie, nie kupił! – podchwyciła. – Facet ma gang, konszachty z rosyjską mafią i mięsożerne potwory, a nie pomyślał o takim małym upominku dla mnie!?
-Sądzę, że nie może na razie rozdawać broni, bo szykuje trzecią wojnę światową, więc gromadzi arsenał. – pocieszył ją Nikolaj. – Inaczej na pewno by ci kupił.
-A Zębową Wróżkę prosiłaś? – uprzejmie zaciekawiła się Julia.
-Nie raz, niestety zawsze przynosiła pieniądze.
-Pewnie to dlatego, że wyrzutnia rakiet w karabinie nie zmieściłaby się pod poduszkę. – zauważyła Natalia.
-A wiesz, że możesz mieć racje? – Madeleine natychmiast zapaliła się do pomysłu. – Ale może gdybym miała większą poduszkę…
*
Samolot do Japonii wystartował punktualnie o dziesiątej rano, zabierając uczestników Wyścigu ze sobą.
Silva
i Dante rozłożyli między fotelami plansze do krimy i toczyli równą
rozgrywkę, Cyryl i Metody zajmowali się swoim rozgrywkami komputerowymi –
tym razem elfy contra nieumarli, Natalia wdała się w dyskusje z
Adrianem, Oliver zasnął, Nikolaj próbował ułożyć wiersz, zapisując słowa
w zeszycie, Julia pisała coś na komórce ze słuchawkami na uszach, a
Madeleine próbowała na wszelkie sposoby zdobyć jej notes. Siedziała tuż za Julią. Plecak tamtej leżał na ziemi. A w nim – notes… Nie zważając na odrobinę zdziwione spojrzenie Nikolaja, Maddy osunęła się na kolana, a potem położyła na brzuchu. Delikatnie przesunęła się do przodu, sięgnęła do plecaka kuzynki…
-Madeleine Vale, co ty wyprawiasz? – głos jej arcywrogini15 zniweczył wszystko.
Przerażona dziewczyna błyskawicznie cofnęła rękę, spróbowała się podnieść, walnęła głową w spód fotela Julii i jęknęła głucho. Wysunęła się spod niego, pocierając skroń.
-Ja… upadło mi coś. – spojrzała prosto w jasnoniebieskie oczy kuzynki i spróbowała się uśmiechnąć.
-Co? – zapytała Julia.
-Madeleine, już podniosłem to pióro. – Nikolaj z pewną troską pokręcił głową. –Było wchodzić całkiem pod ten fotel?
-A skuwka? – podjęła grę.
-Na miejscu. Julia, masz jakiś rym do „miejsca”?
-Próba złodziejstwa, na przykład. – odparła dziewczyna, z rozbawieniem spoglądając na Madeleine.
-Nie pasuje mi. – Nikolaj zmarszczył brwi. – Chyba będę musiał to zmazać… w każdym razie dzięki.
-Proszę bardzo. – dziewczyna wzruszyła ramionami, włożyła słuchawki do uszu i wygodnie rozparła się w fotelu, kładąc sobie plecak na kolanach.
Madeleine zaklęła.
W
czasie kilku następnych godzin lotu próbowała zdobyć notes jeszcze pięć
razy, posługując się cienką linką, wsuwką do włosów, czarnym markerem,
fartuchem pielęgniarskim, sztucznymi wąsami i lokownicą ( „Co to
żelastwo robiło w moim plecaku?” – mruknęła Maddy pod nosem ). Bez
większych efektów. W tym czasie Silva trzy razy wygrała z Dantym, przez
co ich punktacja wynosiła teraz czterdzieści siedem na czterdzieści pięć
dla niej, Cyryl rozwalił sobie w grze całkiem porządną armię, Oliver
ciągle spał, Natalia zacieśniła przyjaźń z Adrianem, a Nikolaj napisał
cztery niezłe wiersze, jedno opowiadanie i melodie skrzypcową.
Madeleine Vale była wściekła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz