62
-Dante, co się stało? – zapytała Scarlett. – Co powiedział Metz?
Była trzecia nad ranem, a oni dalej nie ruszyli się z kuchni. Wszyscy w napięciu wpatrywali się w łowcę, który szukał właściwych słów.
-Zabiła ją? Zabiła Sylwie McEver? – nie wytrzymała Natalia.
Dante oparł się o ścianę i odetchnął głęboko. Kiedy ponownie na nich spojrzał, wyglądał całkiem spokojnie.
-Silva nie żyje. – powiedział cicho. Jego słowa zawisły w powietrzu, nagle wprawiając ich w osłupienie, niedowierzanie, przerażenie i dziki, nieludzki strach.
-Co? Jak… - Montehue zerwał się z krzesła i zaraz znów na nie opadł. – Silva… martwa… Nie wierze w to! To nie jest prawda!!! – wykrzyknął rozpaczliwie.
-Jak to się stało? – cicho zapytał Nikolaj.
Jego głos brzmiał spokojnie i rozsądnie. Wszyscy skierowali spojrzenia na Dantego.
-Sylwia ją przechytrzyła. Podała jej truciznę. Zadziałało natychmiast. Ona… nie miała szans.
Madeleine kilka razy otwierała i zamykała usta, w końcu zaś załkała spazmatycznie i zakryła twarz dłońmi.
Dante uklęknął przy niej.
-Madienne, spokojnie. – powiedział łagodnie. – Nic się… nic się… nic…
Nie dokończył zdania. Po jego twarzy nieznośnie powoli stoczyła się łza.
Opłakiwał swojego największego wroga, żałując, że odszedł.
*
4 dni później, dom Vale’ów
-Jak to? – zapytał zdumiony Oliver Starszy. – Jak to jej nie zamkną!?
-Już ci mówiłam, tato! - warknęła Julia. – Nie znaleźli dowodów.
Zmęczona grupa uczestników Turnieju wróciła do domu wczesnym świtem, blisko trzeciej nad ranem i nic nie udało się z niej wyciągnąć do wieczora. Dopiero po obiedzie, zjedzonym w całkowitej ciszy, jako, że Dante nie miał się już z kim kłócić, Julia streściła im to, co widzieli ona i zabójca.
Arashi cały czas stał u jej boku, śmiertelnie poważny.
-Łowcy z Pragi nam nie uwierzyli. Powiedzieli, że brakuje dowodów. – wytłumaczył dziewczyna, lekko drżącym głosem.
-Jak to brakuje? Przecież jesteście świadkami! – zdenerwowała się Melisa, przytulając do siebie Remiego, jakby ktoś zaraz miał jej go wyrwać.
-Tak, ale ja jestem niepełnoletnią łowczynią, a on zabójcą. – Julia prychnęła cicho. –Poza tym nie ma ciała, więc stwierdzili, że ciocia Silva po prostu… uciekła.
-To by do niej pasowało. – sucho stwierdziła żona Olivera. – Jesteś pewna, że dobrze widziałaś? Mogłaś przecież….
Urwała, widząc wściekłe spojrzenia obecnych.
-Oczywiście, że widziałam dobrze. – syknęła Julia. – Ciocia Silva nie żyje, zabiła ją Sylwia McEver, nasza krewna, która uniknie kary.
-Nie wierze, że coś takiego mogło się wydarzyć. – Ikar Vale z niedowierzaniem pokręcił głową.
-A jednak. – cicho odparła Natalia.
Dante jako jedyny przemilczał całą rozmowę. Lekko marszczył brwi, jakby się nad czymś zastanawiał, wbijając zamyślone oczy w krajobraz za oknem.
–Wyprawimy jej pogrzeb? – zapytał Seweryn.
-Musielibyśmy pochować pustą trumnę. – zauważyła Madeleine.
-MUSIELIBYŚMY??? – zapytał Oliver Starszy. – Ona należała do naszej rodziny i to my zapewnimy jej pochówek. Wam, Vale’om, nic do tego.
-Nie zgadzam się. – zaprzeczyła Melisa. – Ona jest też częścią naszej rodziny, w końcu to kuzynka moja i Dantego.
-A szkoda. – mruknął cicho Seweryn.
-A ja myślę, że na pogrzebie powinniśmy być wszyscy. – wtrącił się Adrian, w zamyśleniu splatając palce z palcami Natalii.
-A zostawiła jakiś testament? – zaciekawiła się nagle żona Olivera.
-Nawet jeśli, jest uznana za zaginioną, nie martwą. – Dante w końcu zabrał głos w dyskusji.
Mina kobiety świadczyła, iż ta nie widzi większej różnicy między tym, a tym. Łowca przewrócił oczyma.
-Kochałem moją siostrę. – stwierdził Oliver z miną mówiącą coś kompletnie innego. – I sądzę, że nie chciałaby was na swoim pogrzebie. W końcu Dantego nienawidziła, a resztę rodziny ledwo tolerowała.
-Nie tylko twoje zdanie się liczy. – syknął Ikar.
-Ja sądzę, że powinni być wszyscy. – niechętnie przyznał w końcu Seweryn McEver.
-Dziadku, dlaczego? – Oliver Starszy drgnął, zdumiony.
-Bo nas nie lubiła tak samo jak ich, mamy więc równe prawa.
Milczeli przez chwile, rozważając to zagadnienie.
-A może w ogóle nie wyprawiajmy jej pogrzebu? – zaproponowała żona Olivera. – Oszczędzimy na tym.
-Jak możesz tak mówić, Thereso? – z niedowierzaniem zapytał jej mąż. – To była MOJA siostra! Pochowałbym ją, choćby zawiniętą w gazety, gdybym nie miał trumny.
-Świetnie, to zakopmy gazetę! – kobieta natychmiast przyklasnęła temu pomysłowi.
-Nie macie szacunku dla cioci Silvy. – prychnął Metody.
-A ty się nie odzywaj, szczeniaku. – zgasił go Seweryn.
-Ta rozmowa robi się coraz bardziej absurdalna. – głos Dantego był lodowato zimny. Dotąd Cyryl nie podejrzewał, że jego wuj tak umie. – Pozwolicie, że wyjdę na pole.
Nie czekając na żaden komentarz, wyszedł z salonu, ubrał buty i trzasnął drzwiami wejściowymi.
Wszyscy skierowali oczy na Melisę. Wzruszyła ramionami.
-Może musi coś przemyśleć.
Tego samego dnia, kilka godzin później, Dante podszedł do niej w kuchni i powiedział, że nazajutrz wraca do Wenecji.
Tak na wstępie: przepraszam za nieobecność. Od końca wakacji ciągną się za mną problemy zdrowotne, a klasa maturalna rozwiązuje problem wolnego czasu. Czyli praktycznie go nie mam. Naprawdę mi przykro, że zostawiłam Was na tak długo bez choćby słowa. Postaram się wszystko nadrobić, ale, niestety, najprawdopodobniej nie od razu.
OdpowiedzUsuńWiedzcie jednak, że nigdy nie przestałam czytać Waszego opowiadania. Jestem z nim na bieżąco, tylko się nie udzielam.
Teraz po prostu muszę - i dlatego piszę ten komentarz o bardzo nieprzyzwoitej godzinie.
Śmierć Silvy zostawiła mnie z dosłownie złamanym sercem. Wprawdzie nie mogę przeżywać tego, jak Dante czy reszta, ale bardzo mnie jej zniknięcie boli. Silva sama w sobie była świetna, a jej rozmowy z Dantem były perełkami w większości rozdziałów. Nie wiem, co bez niej będzie. Nie gorzej, ale tak smutno, inaczej, na swój sposób pusto. Na razie wolę nie dopuszczać do siebie myśli, że to faktycznie koniec. Będzie tak jak z Dantem: wszyscy się martwią, a on jednak żyje... Naprawdę mam taką nadzieję. Ona jest Strażniczką, na litość! Ona jest Silvą McEver! Nie może tak umrzeć. Nie może umrzeć, nim nie zostanie druhną na ślubie Dantego! Nie pozwalam jej - i koniec!
Żona Olivera wydaje mi się coraz bardziej okropna.
Cieszy mnie, że Dante wraca do Wenecji.
Co do Moriarty'ego i reszty, nie mam pojęcia. Chyba nawet nie chcę wiedzieć. Wybieram opcję "delete", czyli "Tralala, Silva żyje, wszystko jest w porządku! Co, Moriarty? Nie słyszę was!".
Dalsza część komentarza. (Urok pisania z komórki.)
UsuńGratuluję Wam stworzenia postaci Silvy. I umiejętności wstrząsania biednym sercem czytelnika.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Jeszcze raz przepraszam i życzę dużo Weny.
Lynne
Hej!
UsuńMinęło już dobrych kilka miesięcy, a ja dalej Anonimowa... Moje wyjaśnienie byłoby kolejną skomplikowaną strukturą obejmującą złośliwy e-mail, zagubiony zeszyt od informatyki i moją siostrę, więc może nie będę Cię w to wdrażać.
Co do siostry: ona też jest właśnie w klasie maturalnej, więc rozumiem, przez co przechodzisz i tym bardziej dziwię się, że nadążasz z czytaniem. Ania ma tylko czas uczyć się, czytać lektury i spać (dokładnie w tej kolejności) - pali światło po nocach, tonie w repetytoriach i pisze co miesiąc próbne matury, w dodatku w soboty. Więc nie przejmuj się, nawet gdybyś nie komentowała do końca tego roku szkolnego, już teraz jest Ci wybaczone. Najwyraźniej trzecia liceum to istne piekło na ziemi.
A co do drugiego tomu: bardzo się cieszę, że Ci się podoba, ponieważ, mówiąc szczerze, mnie trochę zawiódł. Szczególnie boli mnie brak dłuższych opisów. I powtórzenia. I jeszcze kilka innych rzeczy. Czasami jeden rozdział jest całkiem niezły, a już drugi... Natomiast rozmowy Silvy i Dantego zawsze mnie tu podbudowują. Oraz myśl, że trzeci tom jest może trochę bardziej przemyślany. Więcej opisów, sama rozumiesz.
Zupełnie się z Tobą zgadzam, jeśli chodzi o Silve: ona jest Strażniczką, aż wstyd, że tak głupio się nabrała... Przepraszam, że nie odpiszę Ci teraz bardziej rozwlekle, ale robimy dziś placek a ja wymigałam się od obierania jabłek obietnicą, że będę się uczyć na jutrzejszą poprawę z chemii.
Cieszę się (i Julia również, nie daj się zwieść), że wróciłaś :) Z tego co wiem, kolejny rozdział powinien być już dzisiaj, więc nie będziesz musiała długo czekać na finał.
Maddy Vale